FELIETON: Lider zdetronizowany

Wiecie kim jest Joseph Schooling? Pewnie nie, a szkoda, bo to wyśmienity pływak, który w czasie Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro dokonał niemożliwego pokonując legendę tej dyscypliny, prawdziwego LIDERA wszystkich klasyfikacji – Michaela Phelpsa. Dziś, przeglądając portal, który nazywa siebie LIDEREM czuję się właśnie jak młody Singapurczyk.

 

Historia Schoolinga i Phelpsa zaczęła się osiem lat temu, gdy młody chłopak spotkał swojego idola i nawet udało mu się wyprosić wspólne zdjęcie, które niedawno robiło furorę w sieci. Mały, chudy Singapurczyk w niczym nie przypominał człowieka, który kilka lat później miałby pokonać wielkiego mistrza. A jednak – Schooling wygrał w Brazylii z Amerykaninem odbierając mu cenne złoto olimpijskie.
Dziś czuję się jak on, bo jeszcze kilka lat temu nie śniło mi się, że mogę kiedyś być szybszy od LIDERA…informacji czy od jakiegokolwiek LIDERA. Już w samym założeniu LIDER powinien być przecież najlepszy, najszybszy, najskuteczniejszy, a w słownikach nie ma definicji kogoś, kto bije LIDERA na głowę. Ktoś taki w teorii po prostu nie istnieje.

 

Moja „redakcja” też przypomina Schoolinga sprzed lat. Mała, niepozorna i poza krótkimi momentami wsparcia, głównie fotograficznego jednoosobowa, czyli mówiąc w skrócie – bieda. Z kolei po drugiej stronie pełen wypas – prawdziwa redakcja z nowoczesnym sprzętem, całym zapleczem i kilkunastoosobową grupą fachowców (to akurat nie ironia, bo pracowników LIDERA jako osoby cenię każdego po kolei), którzy takiego maluszka jak ja powinni pokonać już na samym starcie. W końcu wobec LIDERA powinno się mieć pewne oczekiwania.

 

A jednak, czasami w świecie sportu, jak i mediów dochodzi do sytuacji, które nie śniły się nawet fizjologom, jak mawiał Ferdynand Kiepski. LIDER został zdetronizowany i to kilkakrotnie na przestrzeni zaledwie kilku dni.

 

asta-1

 

asta-2

LIDER najwidoczniej nie wyciągnął wniosków i wciąż od czasu do czasu uprawia „dziennikarstwo biurkowe”, idąc na łatwiznę i nie szukając własnych tematów, tylko czerpiąc garściami z momentami ciężkiej pracy innych (nie tylko mojej, kopiowanie tematów z Tygodnika Pilskiego, z którym również współpracuję to dopiero prawdziwa plaga), co mogę ocenić jedynie jako lenistwo i chamstwo. A wystarczy chociaż kilka minut dziennie poświęcić nie na kopiowanie przesłanych komunikatów, a na prawdziwą pracę dziennikarską. Poświęcić swój czas, czasami prywatny, żeby znaleźć temat, który będzie czymś więcej niż zwykłym odwalaniem chałtury. Jeśli się tego nie robi, to każdy tytuł nadawany sobie przez siebie samych nie będzie brany na poważnie, a będzie jedynie śmieszył, czego czytelnicy w komentarzach dawali już wielokrotnie upust.

8 thoughts on “FELIETON: Lider zdetronizowany

    1. Materiały, które przytoczyłeś również nie są Twoimi tematami. O piłce nożnej pisała Gazeta Wyborcza, a o braku maskotek inne ogólnopolskie media. Więc więcej samokrytyki i nie srania do własnego gniazda.

      1. Temat świeżaków został przeze mnie odnaleziony na facebooku, a nie w „ogólnopolskich mediach”, a w swoim materiale o piłce nożnej napisałem o tym, gdzie został początkowo opublikowany. Zresztą kiedyś opierałem się na informacji, którą jako pierwsza podała Asta i tu niespodzianka – podałem źródło, bo tego wymaga przyzwoitość. A jeśli wierzysz, że oba opisane przeze mnie przypadki trafiły do Asty (tej samej, na której kiedyś pojawił się cały skopiowany akapit z mojej strony) wprost z „ogólnopolskich mediów”, a nie z mojego portalu, to jesteś po prostu naiwny.

      2. Brawo za ten głos.
        Pan „redaktor” popada w samozachwyt. Daleko mu do rzetelności a kapitał swój buduje na hejcie do wszystkich.
        Takie czasy.

    1. Sam jesteś narcyz… a jak byś się czuł jakbyś ciężko pracował, a jakiś inny redaktorzyna, któremu ciężko podnieść tyłek od biurka kopiował twoje materiały i wrzucał na swój portal jako jego autorski artykuł. Że tak powiem „informacyjny złodziej”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *