Remont okrąglaka albo prokurator

31 grudnia mija ostateczny termin na podjęcie prac przy pilskim okrąglaku przez jego właściciela, czyli PKP. Jeśli prace nie ruszą, wówczas zarządzający obiektem mogą ponieść poważne konsekwencje, z odwiedzinami prokuratora włącznie.

 

Jeszcze niedawno trwało intensywne poszukiwanie inwestora, który byłby zainteresowany parowozownią. Już od przynajmniej kilkunastu miesięcy mówiło się, że tym inwestorem może być właściciel Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku. Okazało się, że rzeczywiście jest on zainteresowany wykupieniem zabytkowego obiektu, ale przeprowadzone przez niego ekspertyzy wykazały, iż doprowadzenie budynku do oczekiwanego stanu może kosztować grubo ponad 20 mln zł, podczas gdy inwestor był gotowy wydać na ten cel zaledwie kilka milionów. Z tego też powodu do transakcji nie doszło, a obiekt wciąż niszczeje.

 

Nikt poza stroną rządową nie będzie w stanie zainwestować takich środków w odnowienie obiektu. Również my, jako miasto, nawet jeśli sięgniemy po środki unijne nie będziemy w stanie tego zrobić – powiedział prezydent Piły Piotr Głowski, który argumentował, iż przy budżecie miasta na inwestycje rzędu ponad 30 mln zł przejęcie przez miasto okrąglaka oznaczałoby zablokowanie niemal wszystkich innych inwestycji miejskich w danym roku. Z tego też powodu Głowski nie jest zainteresowany przejęciem obiektu, choć zapewnia, że będzie chciał zdjąć z PKP część kosztów i w przyszłości np. wynajmować część obiektu.

 

Obecnie w sprawie okrąglaka nie zmienia się więc nic, choć termin, gdy zmiany będą już nieuniknione zbliża się nieubłaganie. Zgodnie z porozumieniem PKP ma bowiem czas do końca grudnia na podjęcie prac. Jeśli tego nie uczyni, wówczas na zarządców obiektu mogą spaść poważne konsekwencje, w tym również prawne.

 

Ja w moim piśmie mówię o realnym zagrożeniu katastrofą budowlaną – tłumaczył Głowski. – Jeśli ktoś to zagrożenie zlekceważy, to ściąga na siebie ewentualne konsekwencje takiego czynu. Ja nigdy nie dopuściłbym do czegoś takiego w zarządzanych przez miasto obiektach.

 

W przypadku wspomnianej katastrofy budowlanej do akcji może wkroczyć nawet prokurator, jednak to najczarniejszy scenariusz dla PKP. Nim dojdzie do jego realizacji, najprawdopodobniej na właściciela okrąglaka będzie naciskał nie tylko prezydent Piły, ale także konserwator zabytków, którzy zgodnie z zapowiedziami pierwszego z nich nie dopuszczą do dalszej degradacji obiektu. Piłeczka znajduje się więc obecnie po stronie właściciela zabytkowej parowozowni.

 

FOTO: www.parowozownia.pilska.prv.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *