Tętno Regionu zasila szeregi sztabu medialnego Piotra Głowskiego

Jeśli do tej pory myśleliście, że Tętno Regionu jest żałosną karykaturą mediów o marnej wartości merytorycznej, która zrobi wszystko, by tylko zachować dotychczasowe benefity ze współpracy z Urzędem Miasta Piły…zapewne mieliście rację. Dziś jednak współpraca nabrała charakteru niemal oficjalnego. Otóż Tętno Regionu przygotowało „artykuł”, na temat przebudowy stadionu przy ulicy Bydgoskiej. Pod nim z kolei pojawiło się całkiem sporo nieprzychylnych głosów wobec prezydenta Piotra Głowskiego. Z jakiegoś powodu osoby administrujące profilem facebookowym Tętna Regionu uznały, że doskonałym pomysłem będzie upominanie wszystkich tych, którzy mają odmienne zdanie niż autor tekstu. 

Tym razem mowa o problemach z rozbudową stadionu przy Bydgoskiej. Autor przedstawił w nim stanowisko jednej tylko strony konfliktu, drugą z góry skazując na potępienie. Nic nowego, szczególnie jeśli ktoś wchodzi w drogę Urzędowi Miasta Piły, a już przede wszystkim Piotrowi Głowskiemu, którego plakaty zapewne zdobią wszystkie ściany w redakcji Tętna Regionu i którego wizerunek „dziennikarze” tego podmiotu powinni ustawić sobie na wygaszaczach telefonów. 

Problem w tym, że artykuł nie przyjął się tak, jak przypuszczał autor. Większość komentujących krytycznie odniosła się do działań wspomnianego Piotra Głowskiego, a tego w redakcji Tętna Regionu nie mogli puścić płazem. Każdy komentujący nieprzychylnie wypowiadający się o prezydencie spotkał się z ripostą w stylu:

  • Żałosne, jak można pisać komentarze, bez znajomości sedna problemu. Nie ma najmniejszej winy prezydenta. 

Komentarz został opublikowany z oficjalnego konta Tętna Regionu. Co ciekawe, zamieszczono go trzy razy, pewnie dla podkreślenia przekazu w myśl zasady „ja krzyczę głośniej, więc mam rację”. Ale takich komentarzy jest więcej. Nas najbardziej rozbawił ten:

  • Trzeba przeczytać cały artykuł, a nie wyłącznie tytuł! Ja wiem, że to ciężko jest

Już pomijając przepiękny styl władania polszczyzną, najbardziej urzeka, że autor sam przyznaje, iż o przeczytanie jego „artykułów” do samego końca „ciężko jest”. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *